środa, 14 sierpnia 2013

Six

Na wstępie chciałyśmy wyjaśnić pewną sprawę. Niestety nie mogłyśmy napisać dla was rozdziału za co baaardzo przepraszamy, siła wyższa. Mamy nadzieję, że nie jesteście na nas złe i życzymy miłego czytania.
~ Adminki xx
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
* następnego dnia *
Kiedy się obudziłam było już jasno. Spojrzałam na zegarek, była 8.37. Usiadłam na łóżku i się przeciągnęłam. Przetarłam leniwie oczy i poszłam do kuchni zrobić sobie coś do picia. Nastawiłam w czajniku wodę. Zdawało mi się, że Zayna nie było w domu. Aby się upewnić zawołałam nieśmiało:
- Zayn? - nikt nie odpowiedział. - Zayn! - zawołałam głośniej, ale i tym razem nikt nie odpowiedział, więc stwierdziłam, że gdzieś poszedł.
Wyjęłam z szafki kubek, opakowanie z kawą i cukierniczkę. Wsypałam po dwie łyżeczki cukru i kawy, zalałam wrzątkiem. Tak jak codziennie, tylko wtedy byłam u siebie w domu, a teraz jestem u Malika. Wzięłam kawę do swojego obecnego pokoju i usiadłam na rogu łóżka, przyzwyczaiłam się już do tego pomieszczenia. Powoli sączyłam napój rozmyślając po co ja tu jestem, skoro miałam już tyle okazji do ucieczki. Może bałam się, że Zayn mnie nakryje? A może wcale nie chciałam uciekać? Odstawiłam kubek na  szafkę nocną i poszłam do drugiej sypialni, gdzie Malik przeniósł się od mojego przybycia. Byłam pewna, że nie ma go w domu dopóki nie zobaczyłam go śpiącego w swoim łóżku.


Kto by pomyślał, że taki bandzior za dnia wygląda tak niewinnie w nocy i jeszcze ten misiek, który już zupełnie odbierał mu groźny wygląd. I pomyśleć, że ludzie tak bardzo się go boją... Usiadłam na łóżku plecami do niego. Po chwili ciszy zaczęłam gadać do siebie jak to mam już w zwyczaju.
- No wiesz...nie wydajesz mi się taki zły i paskudny za jakiego ma cię większość osób, które znam. Może i są ludzie, którzy są po prostu sobą zawsze się śmieją i dzięki temu każdy ich lubi. Ale ja uważam, że tacy ludzie są nudni skoro wiesz o nich wszystko to o czym z nimi gadać? Zdecydowanie wolę ludzi tajemniczych, takich o których możesz dowiedzieć się rzeczy najbardziej zatajonych, które staną się wspólną tajemnicą. Może i jestem dla ciebie szorstka, ale tak naprawdę to nigdy nie przestałam cię kochać. Po prostu nie wiem czy to dobry pomysł, żeby ci o tym powiedzieć. Oczywiście zelżyłoby mi, bo nawet nie wiesz jakie to trudne być obojętną dla ważnej dla ciebie osoby. W sumie to cieszę się, że wtedy coś mnie naszło, aby wejść na wasz teren, a ty mnie nakryłeś. Teraz przynajmniej się wygadałam z tego co mi na sercu leży. Nie mam pojęcia czy to lepiej, że śpisz czy jakbyś nie spał, ale przynajmniej miałam wrażenie, że ktoś mnie słucha.
- Słuchałem cię.
Wzdrygnęłam się. On NIE SPAŁ.
- Kiedy się obudziłeś? - chciałam wiedzieć czy jeszcze da się odratować sytuację, czy już wszystko stracone.
- Kiedy usiadłaś na łóżku.
No tak, a teraz niezręczna chwila ciszy. Nie wiem czy chciałam, żeby tak wcześnie się o tym dowiedział. Być może lepiej było zwlekać jeszcze parę dni, ale co się stało to się nie odstanie.

* perspektywa Zayna *
Odwróciła się do mnie twarzą. Uśmiechnąłem się do niej.
- Proszę, ten misiek jest dla ciebie. Chciałem ci zrobić niespodziankę - wręczyłem jej pluszaka próbując pocałować w policzek.
Przyjęła prezent jednocześnie uchylając się od mojego pocałunku.
- Naprawdę dziękuję, nie musiałeś - to mówiąc wyszła z pokoju z misiem na rękach.
Wstałem z łóżka, chciałem ją dogonić, lecz zamknęła mi przed nosem drzwi do jej pokoju to na klucz.

* perspektywa Cassidy *
I co ja mam teraz zrobić? Na razie siedzę tu zamknięta, okej. Uchronię się chociaż przez te parę godzin przed konsekwencjami mych słów, a potem...no właśnie. Co potem? Bedę udawać głupią i wmawiać mu, że to nie było prawdą? A może wręcz przeciwnie, powinnam potwierdzić swoje słowa i dać mu satysfakcję z tego, że wygrał? Nie wiem, to wszystko mnie przerasta.
- Co ma być to będzie - to mówiąc położyłam się na niezaścielonym łóżku. 
Co chwila przekręcałam się z boku na bok. Powinnam się cieszyć, że w końcu udało mi się powiedzieć mu co tak naprawdę czuję, ale zrobiłam to w najnieodpowiedniejszym momencie. Po pierwsze miałam być wonec niego nieczuła, ale to było oszukiwanie samej siebie, a kłamstwo zawsze tylko naszkodzi. Po drugie miałam czekać na chłopaków z mojego gangu, ale nie przyszli oprócz jednego nieudanego razu. Po trzecie nie mogę spotkać reszty gangu Zayna, bo mogą zrobić ze mną prsktycnie wsystko, a jedyną oobą, która jest w stanie mnie przed nimi uchronić jest Zayn. Jedyny minu całej tej sytuacji to to, że Zayn jest miom byłym, z którym chiałam zerwać kontakt raz na zawsze. Czy całe moje życie musi składać się z takich pechowych zbiegów okoliczności?

* perspektywa Zayn'a *
- Cassidy otwieraj! Siedzisz tam już ponad godzinę.
- Yyy...nie mogę...b..bo jestem chwilowo zajęta...
- Dobrze jak skończysz to przyjdź pogadać albo zawołaj mnie to ja do cebie przyjdę.!
- Ok.
Była zła? Po tonie jej głosu nie można było niczego stwierdzić, a szkoda. Ehhh...gdybym mógł ją lepiej zrozumieć. Poszedłem do kuchni, nalałem sobie szklankę wody i wypiłem. Nagle poczułem silny ból głowy. Wziąłem proszek i po dwudziestu minutach mi przeszło. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły a Cassidy nieśmiało się wychyliła.
- Cześć - zawołałem.
Wzdrygnęła się, chyba wolała mnie na razie nie spotykać już chciała z powrotem się zamknąć, ale zdążyłem złapać ją za nadgarstek. Zaczęła się szarpać, ale złapałem za drugi i przycisnąłem do ściany.
- Nie uciekaj! Proszę.
- Może bym uciekła gdybyś mnie puścił - odpowiedziała z nutką irytacji w głosie.
- Puszczę cię, ale najpierw obiecaj mi, że nie zamkniesz się znowu w pokoju.
Po chwili zastanowienia przystała na moją propozycję, więc puściłem jej ręce.
- Cassidy to prawda, to co mi wtedy powiedziałaś?
Spuściła głowę i zaczęła coś niezrozumiale mamrotać. Chwyciłem jej podbródek i delikatnie uniosłem.
- Nie jesteś zły?
- Nie...


- Aha.
- Wręcz przeciwnie, nawet nie wiesz jaką radość sprawiły mi twoje słowa!
- Nie zmienia to faktu, że wciąż Cię nienawidzę, rozumiesz?
- Przed chwilą mnie jeszcze kochałaś.
- Zayn, zrozum to, że kocham Cię, ale jednocześnie nie cierpię!
- Nie zrozumiem, przepraszam. - wpiłem swoje usta w jej. Szybko mnie odepchnęła.
- Jesteś idiotą! Nigdy nic nie będzie pomiędzy nami! Nigdy! - pobiegła do pokoju zatrzaskując drzwi.
- Cassidy! - uderzyłem pięścią w drzwi. Nie żałowałem, że ją pocałowałem, ale wiem, że zrobiłem coś wbrew jej woli. I to mnie boli.

11 komentarzy: