piątek, 2 sierpnia 2013

Four

Wrzuciłem wszystkie papiery z powrotem do szafki i poszedłem do łazienki umyć zęby. Ponieważ Cass spała postanowiłem napisać jej na kartce, że wychodzę, ale nie na długo, żeby nie próbowała ucieczki. "Cholera co z tymi oknami?" Może lepiej ją obudzić i wziąć ze sobą? Tak wezmę, przynajmniej nie ucieknie. Już miałem ją budzić kiedy obleciały mnie wątpliwości. Teraz jest tylko moja, a co jeśli kiedy chłopaki się o niej dowiedzą. Mogą chcieć ją dla siebie. Albo jak podwinie się pod pistolet? Dupa. Zostaje w domu. To mówiąc położyłem kartkę na szafce nocnej, wsadziłem pistolet do kieszeni i wyszedłem z domu. Z chłopakami spotkaliśmy się pod bazą i przedstawiłem im kogo mam zamiar załatwić dzisiaj. Podzieliliśmy się na dwie trzyosobowe grupy i zaczęliśmy szukać. Ja byłem z teamie z Maxem i Nathanem.
- No to jakie sprawy cię tak zablokowały Zayn? - spytał podejrzliwie Nathan.
- To nie twoja sprawa - warknąłem.
Więcej już się nie odzywaliśmy. Po krótkiej wędrówce dotarliśmy do kasyna. Przy ruletce stał Kieran.
- No to teraz się zabawimy! - rzekł  Nathan.
Wdaliśmy się w krótką bójkę po czym wyprowadziliśmy Johnsona z budynku. Max zadzwonił do reszty informując, że udało nam się  złapać "ptaszka". Kiedy byliśmy już w kompletnym składzie. Poszliśmy nad rzekę. Postanowiliśmy zająć się tym dupkiem raz na zawsze. Tom i Siva przytrzymali go, a ja przestawiłem pistolet, a chłopaki odeszli na bezpieczną odległość. W tej chwili przypomniała mi się Cassidy. Co jeśli uciekła albo się okalecza albo co gorsza popełniła samobójstwo. Chciałem jak najszybciej załatwić tą sprawę jak najszybciej aby móc już spowrotem być z dziewczyną. Tak szybko, że spudłowałem, a Kieran uciekł. Chłopaki próbowali go jeszcze gonić, ale skurczybyk był za szybki. A ja stałem. W całkowitym szoku. To był mój pierwszy raz. Zawsze byłem królem spluwy. Nikt mi nie dorównywał w celności i szybkości.

* perspektywa Cassidy *
To wspaniała okazja, żeby uciec od tego idioty. Już dłużej bym z nim nie wytrzymała, w jego domu, z tymi zapachami przypominającymi nasz związek. Z nudów postanowiłam obejrzeć cały dom. Kiedy przeszłam do pokoju, w którym spał Zayn zobaczyłam telefon stacjonarny. To jest to! Zadzwonię po chłopców i po mnie przyjdą! Wykręciłam telefon do Louisa i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po dwóch sygnałach brat odebrał.
- Halo?
- Louis! To ja Cass!
- Kochanie gdzie jesteś? Już długo nie wracasz, martwimy się o ciebie!
- Lou jestem na Manverst Street 16. Przyjdź z chłopcami.
- Już idę, nie ruszaj się stamtąd.
- Nie mam zamiaru.
Rozłączyłam się. A więc mulat nie miał racji! Chłopcy się mną przejęli.

* perspektywa Louisa *
- Chłopaki nie jest dobrze. Cass jest na Manverst Street, ulicy wroga. Musimy po nią szybko pójść!

13...14...15...O! 16! Jesteśmy!

* perspektywa Cassidy *
- Patrzcie w górę!
- Hej Cass! Co ty tam robisz? Nic ci nie jest?!
- Wszystko ok!
Przelazłam przez okno i już schodziłam po cegłach nieotynkowanego budynku kiedy w oddali zobaczyłam Zayna.
- Chłopaki uciekajcie! ON tu idzie!!
Szybko wspięłam się z powrotem i przelazłam przez okno.
- Cześć skarbie! Już do ciebie idę! - zawołał do mnie.
- Hej!
Chłopaki na szczęście zdążyli schować się w krzakach. Tylko było widać kosmyk włosów Niall'a, ale na szczęście Zayn nic nie zauważył. Patrzyłam przez okno i widziałam jak chłopaki szybko uciekają. Czułam, że moje miejsce jest wśród nich, a nie tu. Z zamyślenia wyrwał mnie Zayn, który zaszedł mnie od tyłu i objął w tali.
* perspektywa Nialla *
"Cześć skarbie"?! Co to ma znaczyć? Czy on jej coś zrobił? Przecież ona go nienawidzi...sama mi opowiadała. To był nasz sekret. Cassidy nigdy nie rzuca słów na wiatr. Co się tam wydarzyło?! Muszę jej pomóc! Tylko jak?

* perspektywa Cassidy *
- Jak się miewa moja mała księżniczka?
Wyrwałam się z jego uścisku.
- Czy tobie już kompletnie odbiło?!
- Przepraszam, ale lubię twój dotyk, to mi było potrzebne na poprawę humoru.
- To znajdź sobie inną rozrywkę męska dziwko!
Odwróciłam się na pięcie, przeszłam parę kroków i trzasnęłam drzwiami od mojego aktualnego pokoju. To był chyba mój jedyny azyl na dzień dzisiejszy. Z płaczem osunęłam się na ziemię.


Nie mogłam. Nie umiałam tak dłużej. To było straszne być tak blisko, a zarazem daleko od ukochanej osoby. Teraz już wiedziałam, że ani na sekundę nie przestałam go kochać. Zayn zapukał. Nie otworzyłam. Chciałam być sama. Bez nikogo. Płakałam tak długo, dopóki nie zabrakło mi łez. Cass weź się w garść. Rękawem za dużej bluzki, którą pożyczyłam od Zayna otarłam mokre policzki. Przysunęłam do mnie moją torebkę, którą rzuciłam wcześniej na ziemię i wyjęłam paczkę chusteczek. Wydmuchałam nosa, a zużyte chustki odrzuciłam na bok. Uśmiechnęłam się. Otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się Malik...

8 komentarzy: