wtorek, 30 lipca 2013

Two

* perspektywa Cassidy *
- Zayn, proszę zostaw mnie samą.
- Dobrze - odpowiedział smutnym głosem.
Z jednej strony czułam satysfakcję, że chociaż przez sekundę poczuje ból, tak jak ja po rozstaniu, a z drugiej było mi go jednak szkoda. Kiedyś byliśmy tak blisko, ale on musiał wszystko zniszczyć. Położyłam się na prawym boku i zaczęłam rozmyślać. A co jeśli bym z nim wtedy nie zerwała? Może bylibyśmy szczęśliwą parą? Co chwila chciałam się zrywać i do niego pójść jednak coś mi nie pozwalało. Duma. Kiedy tak leżałam wtuliłam się w poduszkę i zaciągnęłam zapachem jego perfum. Przypomniało mi to nasze wszystkie wspólne chwile. Samotna łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją otarłam. Weź się w garść Cass! Co było minęło i już nie powróci. Wiele razy próbowałam zapomnieć, ale kiedy tylko ktoś wymawiał jego imię potok wspomnień do mnie wracał. Ejjj! To musiał być jego pokój...w szafce nocnej była szuflada. Spróbowałam otworzyć. Echhh zamknięta. Znów wtuliłam się w poduszkę, tym razem włożyłam pod nią ręce. Poczułam coś chłodnego, najprawdopodobniej metalowego. Wyjęłam to z pod poduszki. Tak! To kluczyk. Włożyłam do zamka od szuflady. Przekręciłam, udało się! Odsunęłam ją. W środku była paczka papierosów, zapalniczka i zeszyt. Najbardziej zaciekawiłam się tym ostatnim. Zapaliłam lampkę nocną i otworzyłam na pierwszej, lepszej stronie. Zaczęłam czytać.
Treść wpisu:
Kocham ją. Nie chcę już dłużej być sam! Tęsknię i to bardzo. Gdyby tylko zechciała mi wybaczyć. Mógłbym dla niej skoczyć w ogień, żeby tylko wróciła. Chcę poczuć jej dotyk, chcę znów mieć ją tylko dla siebie. Gdybym ją tylko odnalazł powiedziałbym jej wszystko co czuję...
Nie dokończyłam czytać kiedy Zayn zapukał do mojego pokoju. Szybko wrzuciłam zeszyt do szuflady, przekreciłam kluczyk i schowałam go pod poduszkę.
- Proszę! - krzyknęłam.
Zayn wszedł.
- Chciałem ci coś powiedzieć.
- Słucham - powiedziałam czule.

* perspektywa Zayna *
Czy ja się przesłyszałem. Nie, na pewno nie ewidentnie w jej głosie słychać było uczucie.
- Czy ty do mnie jeszcze coś czujesz? - spytałem.
Odpowiedziała mi cisza.
- Pytałem się czy ty do mnie jeszcze coś czujesz?
Znowu cisza. Spuściła głowę.
- Odpowiesz mi czy nie?!
Nie pisnęła ani słowem.
- Dobrze zastanowisz się w łóżku!
- Czy ty...przecież mówiłeś!
- Chodź, idziemy do drugiego pokoju! - ścisnąłem ją za nadgarstek.
- Nie Zayn.
- No dobra masz czas do zastanowienia się. Idę wziąć prysznic, a kiedy wrócę przejdziemy do czynów.
* perspektywa Cassidy *
Wyszedł. I co ja mam teraz zrobić? Zastanowiłam się. Tak bardzo płakałam i teskniłam za osobą, która okazała się tyranem. Brakowało mi go, ale nie pójdę z nim do łóżka. Nawet nie jesteśmy parą! Ale z drugiej strony jak mnie odprowadzi do Parkera to będzie gorzej. Chyba nie mam wyjścia.
Podniosłam się z łóżka. Podeszłam do drzwi od łazienki. Zayni, jak go pieszczotliwie nazywałam, zdawał się coś mówić, a tak właściwie śpiewać. Przysłuchałam się. To było takie piękne. Miał głos anioła, a podobno głos jest odzwierciedleniem duszy. Zapukałabym, ale nie chciałam mu przerywać. Po około pięciu minutach skończył śpiewać i przekręcił zamek. Otworzył drzwi i wpadł na mnie.
- Achhh to ty jak długo tu stoisz?
- Chwilkę - skłamałam.
- To dobrze. Co chciałaś?
- Zrobię to.
Jego oczy rozbłysły. Przyciągnął mnie do siebie.
- Ale nie dzisiaj!
Wyszarpałam się z jego objęć.
- A kiedy?! - zapytał nieco zawiedziony.
- Jutro.
- Rano?
- Nie. W nocy.
- No dobra jak chcesz, ja jestem do twojej dyspozycji cały czas.
I to mnie najbardziej martwiło.
- To ja idę już spać.
Wpił mi się w usta. Na początku chciałam się powstrzymywać, ale spodobało mi się to. Po chwili się jednak opamiętałam i wbiegłam z płaczem do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku. Na ramieniu poczułam ciepłą dłoń. Pamiętam ten dotyk. Jedyny w swoim rodzaju.
- My nawet nie jesteśmy razem! - powiedziałam przez łzy.
- Ale możemy być jeśli tylko chcesz! Wystarczy jedno słowo!
- Nie.
- Jak już chcesz! - powiedział oburzony i wyszedł z pokoju.
Nie. Nie jestem gotowa i nie wiem czy kiedykolwiek będę. Po prostu do siebie nie pasujemy. Nie widzę sensu takiego związku. Nie prześpię się z nim. Nie kocham go. Ale muszę się ratować! Można powiedzieć, że to była sytuacja ekstremalna, a w takich można nadgiąć trochę przepisy.

10 komentarzy: